Śląska Teka Edukacyjna

Sowieci na Górnym Śląsku w 1945 r.

W wyniku tzw. ofensywy styczniowej, 19 stycznia 1945 r. wojska radzieckie zajęły Lubliniec – pierwszą większą miejscowość położoną na terenie przedwojennego województwa śląskiego. Wkroczenie żołnierzy radzieckich na Górny Śląsk, szczególnie zaś przekroczenie przez nich przedwojennej granicy polsko-niemieckiej, przyniosło nie tylko oswobodzenie spod rządów niemieckich, ale także masowe gwałty, zabójstwa i rabunki. Do masowych mordów dochodziło zarówno w większych miastach regionu (m.in. w Gliwicach, gdzie w ciągu tygodnia Armia Czerwona zamordowała ok. 800 osób, Bytomiu Raciborzu oraz Zabrzu), jak i mniejszych miejscowościach (np. we wsi Boguszyce zginęło co najmniej 200 osób, w tym wielu cywilnych uciekinierów z Opola i okolicznych wsi). Czerwonoarmiści nie oszczędzali nikogo – w Nysie czerwonoarmiści zastrzelili lub zakatowali na śmierć 27 zakonnic i zgwałcili około 150 sióstr zakonnych. Mieszkańcy polskiej części podzielonego przed wojną Górnego Śląska doświadczyli terroru sowieckiego w mniejszym zakresie, choć i tu dochodziło do mordów, gwałtów i rabunków (np. w Przyszowicach czerwonoarmiści zamordowali ok. 60 osób). Wiele miejscowości ucierpiało nie tyle na skutek walk frontowych, ale w wyniku rabunków i podpaleń dokonanych przez pijanych żołnierzy sowieckich. Na Górnym Śląsku powstały także obozy NKWD. Jeden z nich założono w maju 1945 r. w Toszku koło Gliwic.  W ciągu pół roku funkcjonowania obozu zmarło tam ok. 3 tys. osadzonych, czyli ponad 70 proc. wszystkich więźniów. O wysokiej śmiertelności zdecydowały tragiczne warunki sanitarne i głód, a także tortury stosowane przez straż obozową.

Pod wpływem postępowania żołnierzy Armii Czerwonej nastroje oczekiwania i nadziei, zmieniły się w strach. Potęgowało je postępowanie, posuwających się za wojskami frontowymi, oddziałów NKWD, które miały zabezpieczać i oczyszczać zaplecze frontu z „wrogich elementów”. W praktyce przystąpiono do zatrzymania i internowania tysięcy mieszkańców obu części Górnego Śląska, z których większość następnie wywieziono w głąb ZSRR. Powoływano się przede wszystkim na ustalenia w Jałcie, gdzie uzgodniono wykorzystanie niemieckiej siły roboczej (traktowanej jako reparacje wojenne) do odbudowy gospodarki ZSRR. Część mieszkańców Górnego Śląska dała się zwieść sowieckim obwieszczeniom, które wzywały mężczyzn w wieku od 17 do 50 lat do zgłaszania się do usuwania szkód wojennych. Większość zatrzymywano jednak na ulicach, w domach lub w zakładach pracy. Umieszczano ich w prowizorycznych miejscach odosobnienia, zlokalizowanych m.in. w szkołach, urzędach, ale także w więzieniach i obozach pracy. Następnie kierowano ich do punktów zbiorczych (największe z nich znajdowały się w Łabędach, Gliwicach, Chorzowie i Bytomiu), skąd wywożono w bydlęcych wagonach do ZSRR. Szacuje się, że wywieziono w ten sposób około 45 tys. mieszkańców Górnego Śląska, głównie z okolic Bytomia, Gliwic i Zabrza. Już podczas transportu (trwającego zwykle kilkanaście dni), na skutek zimna oraz braku odpowiednich warunków sanitarnych, żywności oraz lekarstw, zmarła część deportowanych. Górnoślązaków wywożono do obozów pracy m.in. w Donbasie, Kazachstanie, na Syberii, Uralu oraz Kamczatce. Polskie władze komunistyczne z opóźnieniem zareagowały na fakt, że wielu z zatrzymanych było polskiej narodowości. Latem 1945 r. władze wojewódzkie w Katowicach powołały specjalną komisję, której zadaniem było doprowadzenie do zwolnienia deportowanych, przede wszystkim – górników. Sporządzono wówczas „Spis wywiezionych górników polskich do ZSRR”, który zawierał blisko 10 tys. nazwisk. Deportowani pracowali w obozach na terenie ZSRR w skrajnie trudnych warunkach. Wysoka śmiertelność spowodowała, że co trzeci deportowany nie przeżył wywózki na Wschód. Pierwsze grupy wywiezionych zwolniono w II połowie 1945 r., ale Sowieci odsyłali wycieńczonych, chorych oraz inwalidów, stąd często umierali oni w drodze powrotnej. 

Poza wykwalifikowaną siłą roboczą Sowieci rabowali także sprzęt z zakładów przemysłowych, kopalń i hut. Przemysł górnośląski nie został zniszczony podczas działań wojennych, stąd u schyłku wojny miał on zasadnicze znaczenie dla III Rzeszy. Jego wartość doceniali też Sowieci (Stalin pokazując na mapie Górny Śląsk powiedział „złoto”), którzy postanowili wykorzystać potencjał jednego z najnowocześniejszych regionów przemysłowych Europy dla własnych celów. Za zdobycz wojenną uznali wszystkie fabryki i zakłady na terenach poniemieckich oraz cały przemysł ciężki zlokalizowany na terenie Polski. Przez kilka miesięcy (od marca do sierpnia 1945 r.) demontowano więc i wywożono m.in. wyposażenie elektrowni (w tym najnowocześniejszej w Niemczech elektrowni w Miechowicach) i hut górnośląskich, cementowni, konfiskowano szyny, parowozy, wagony, a nawet warsztaty kolejowe. Zrujnowano m.in. niemal cały górnośląski przemysł chemiczny poprzez demontaż fabryk benzyny syntetycznej i zakładów chemicznych w Kędzierzynie, Blachowni oraz Zdzieszowicach, a także koksowni w Zabrzu. W celu sprawnej wywózki sprzętu Sowieci przebudowali infrastrukturę kolejową, ciągnąc aż do granicy szerokie tory, a do prac demontażowych wykorzystywali tysiące Górnoślązaków (w tym wiele kobiet). Demontaże urządzeń przemysłowych, które zakończyła polsko-sowiecka umowa z połowy sierpnia 1945 r., przyniosły w krótkim czasie dewastację przemysłu górnośląskiego.

Autor: Adam Dziurok, Instytut Pamięci Narodowej o. Katowice

Śląska Teka Edukacyjna

creative

Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska (CC BY-NC-ND 3.0 PL)
Więcej informacji tutaj.

Śląska Teka Edukacyjna traktowana jest jako kompletny zbiór, przedziały czasowe (1939-1945; 1946-1969; 1970-1990) są zamkniętymi utworami i każde dodatkowe użycie poszczególnych elementów strony (np. zdjęć) wymaga odrębnej pisemnej zgody.

Znajdz-nas-na-facebooku